Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 5

Fioletowłosa odwróciła się i uśmiechnęła. Po sekundzie wstała i rzuciła mi się na szyje.
- Memechi! - Przytuliła mnie mocno - Memechi! Jak ja cię dawno nie widziałam. Tęskniłam.
- Mitsue - Nie mogłam uwierzyć własnym oczom - Żyłaś tu sama?
- Tak. Przez 13 lat - Popatrzyła na Libertę - A to kto? Twój chłopak?
- Tak.
- Nazywam się Liberta Nieves.
- A ja Mitsue - Znów popatrzyła na mnie - Dobrze. A teraz mów, co tutaj robisz? Co u twojej mamy?
- Mama, nie żyje. Zmarła jakiś czas temu.
- Współczuje. Przepraszam, nie wiedziałam.
- To nic. Już się przyzwyczaiłam. Ale do rzeczy. Ostatnimi słowami jakie mi powiedział to, to że muszę się dowiedzieć się na temat tego znaczenia.
- Czyli uważa, że jesteś już gotowa? - Mitsue nagle spoważniała.
- Ale na co gotowa?
- Na nauczenie się kontrolować swojej magii.
- Nie rozumiem cię.
- Chodź. Usiądź obok mnie.
Kiedy wraz z Libertą usiedliśmy, Mitsue opowiedziała mi. W skrócie, znamię, które mam na szyi jest to pakt z demonem. Dzięki niej potrafię użyć magii demona. Ten pakt można stworzyć gdy osoba chce chronić bliskie jej osoby.
- Jest to jedna z najsilniejszych magii. Jej wadą jest to, że osoba, która nie umie jej opanować może zginąć. Innymi słowy jest to bardzo niebezpieczna moc - Dodała Mitsue.
- Wow - Zdziwiłam się - Jestem aż taka niebezpieczna?
- Jeśli nie nauczę cię jej kontrolować, to tak.
- To kiedy zaczynamy? - Podekscytowałam się.
- Nie tak szybko. Może jutro? Dopiero co przyjechaliście. Odpocznijcie sobie.
- To dobry pomysł - Przytaknął Liberta.
- Okej - Powiedziałam biorąc swoją walizkę.
Mitsue zabrała nas do pokoju. W tym domku nie ma za dużo pomieszczeń, dlatego mam pokój z nią pokój.
- Jak ja tu dawno nie byłam - Wzięłam wielki wdech.
- Tęskniłam za tobą - Podeszła do mnie.
- Ja też - Przytuliłam ją.
Poczułam jak na moje ramie spadają krople łez.
- M-mit...
- Brakowało mi ciebie - Mówiła przez łzy - Myślałam, że o mnie zapomniałaś. Czasami traciłam nadzieje, że kiedykolwiek do mnie wrócisz.
- Najważniejsze, że wróciłam, prawda?
- Yhym - Po chwili Mitsue stanęła naprzeciwko mnie.
Wytarła łzy i klasnęła w policzki.
- Dobra, to nie czas na łzy - Powiedziała - Idź przejdź się po okolicy. Ja zrobię coś do jedzenia.
Mitsue poszła do kuchni a ja po blondyna.
- Liberta, idziemy gdzieś? - Zaproponowałam.
- Dobra. I tak nie mam nic do roboty - Powiedział.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy w głąb lasu. Doszliśmy nad jezioro
- Wspomnienia wracają - Ucieszyłam się. Ściągnęłam buty, usiadłam na kamieniach i włożyłam nogi do wody. Liberta siadł obok mnie.
- Meme, muszę ci coś powiedzieć.
- Tak? - Popatrzyłam na niego.
Powoli zbliżał się do mnie. Po chwili nasze usta się złączyły. Poczułam ciepło. Po 5 sekundach skończyliśmy. Zarumieniłam się.
- Teraz jesteśmy prawdziwą parą - Uśmiechnął się.
- J-ja... - Nie mogłam nic powiedzieć.
- To co, wracamy?
- H-hai.
Wstałam, zabierając buty i poszłam w stronę Liberty. Kiedy doszliśmy do domu na stole w misce leżała dango. Liberta już chciał wziąć, ale nagle do pokoju weszła Mitsue.
- Zostaw, bo po łapach - Powiedziała.
- Okej.
Kiedy usiedliśmy przy stole zabraliśmy się za jedzenie. Wszyscy zjedliśmy po 5. Była już 21:00. Przebrałyśmy się do piżam.
- Jutro odwiedzimy pewne miejsce - Powiedziała Mitsue - Jest dużo osób które chciałyby cię zobaczyć. 
- A kto? - Zaciekawiłam się.
- Zobaczysz - Uśmiechnęła się.
- Zaraz wracam.
Mitsue położyła się na macie a ja poszłam do Liberty. Podeszłam do niego i pocałowałam go.
- Dobranoc - Szepnęłam.
Wróciłam do Mitsue. Położyłam się obok niej i poszłam spać.

sobota, 12 września 2015

Rozdział 4

"Nie mogę zrobić nic, oprócz zaakceptowania tego jedynego, okrutnego, bezsensownego życia!"

/Angel Beats

Wstałam o 6:30. W kuchni na stole były kanapki, a obok nich kartka. " Poszłam do pracy. Tu masz kanapki. Proszę nie wpakuj się w nic".
- Przepraszam, ale nie mogę tego obiecać - Powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się.
Wzięłam kanapki, które zjadłam w drodze do pokoju. Ubrałam to co zawsze czyli bojówki, czarką bluzkę na ramiączkach i glany. Wzięłam torbę i wyszłam z domu. O 7:10 byłam w szkole.
- Kyo! - W drzwiach zatrzymała mnie Saku.
- Cześć młoda.
- Gdzie Meme?
- Nie dzwoniła do ciebie? Ehh... Wczoraj wyjechała do Magnolii razem z Libertą.
- Rozumiem. Pewnie jej długo nie będzie.
- Nom.
- Idziemy pod klasę?
- Hai.
W dzisiejszym dniu lekcje były lajtowe. Po lekcjach poszłam a boisko. Laxus już tam czekał.
- No.Jednak przyszłaś. Myślałem, że się bałaś - Krzyknął.
- Chciałoby się. Jak jest okazja, by skopać komuś dupsko, zawsze zgłaszam się pierwsza - Uśmiechnęłam się szyderczo.
- Przerażająca! - Pisnęła Evergreen.
- Muszka się wystraszyła. Ta mina była bezcenna.
- Laxus. Ta baba to demon. Na pewno chcesz z nią walczyć?
- Oczywiście. A i poprawka. Nie demon tylko wampir.
- Ooo... Czyli wiesz. Nie wiedziałam,  ze ktokolwiek się o tym dowiem.
- Jak... to? - Usłyszałam słodki głosik. Kiedy się odwróciłam zauważyłam Sakure.
- S-saku? Co ty tu robisz? - Zapytałam się.
- Ty jesteś wampirem?
- Saku...
- Czy to prawda?! - Krzyknęła.
- Tak.
- Dlaczego mnie okłamywałaś?
- Bałam się.
- Bałaś?
- Bałam się, że przez to, że jestem inna nie polubisz mnie.
- Możecie już skończyć. Nie mam całego dnia - Krzyknął Laxus.
- Zaraz wracam. Potem ci wytłumaczę.
Rzuciłam się na Laxusa. Blokował moich ciosów, a ja unikałam jego. Oboje wyprowadzaliśmy ciosy. Walczyliśmy dobre pół godziny. Po chwili przerwaliśmy. Nie dlatego, że byliśmy obolali ale dlatego bo się zmęczyliśmy.
- Niemożliwe. Ona nie przegrała? - Zdziwił się Freed.
- Ale Laxus zawsze wygrywa - Zaprzeczyła Evergreen.
- To było coś - Wysapał blondyn i podał mi dłoń.
- To była dobra walka - Uścisnęłam mu dłoń - Mam nadzieje, że jeszcze to powtórzymy.
- Ja też.
Po walce podeszłam do Saku. Usiadłyśmy na ławce i opowiedziałam jej wszystko.
- W młodości wampiry zabiły moich rodziców a mnie porwali do swojego królestwa. Kiedy chciałam uciec, zostałam pobita. Nie przeżyłabym, gdyby królowa nie zamieniła mnie w wampira. Po jakimś czasie musiałam stać się prawdziwym wampirem czyli napić się ludzkiej krwi. No i zrobiłam to. Ćwiczyłam codziennie by się zemścić. W wieku 5 lat udało mi się uciec i wtedy spotkałam siebie. Byłaś moją pierwszą przyjaciółką i nie chciałam się zranić dlatego nie mówiłam kim tak na prawdę jestem. Nie wiem czy pamiętasz jak w gimnazjum zniknęłam.
- Hmm... Było coś takiego.
- No właśnie. Znaleźli mnie i znów porwali. Ale wtedy byłam gotowa. Walczyłam, aż zabiłam większość wampirów. Oszczędziłam życie tylko królowej, która uratowała mi życie i Scarlett - młodej wampirzycy. Obie teraz mieszkają u mnie.
- Co?! Osoba, która sprawiła, że nie jesteś już człowiekiem, mieszka u ciebie?! - Oburzyła się Saku.
- No tak. Teraz to jest moja rodzina. Opiekowała się mną i nie potrafiłam jej zabić.
- Ehh... Widzę, że też masz miękkie serce.
- I to jak. Ale teraz chodźmy do kawiarni - Powiedziałam.
- Hai.
W kawiarni zamówiłyśmy musy. Rozmawiałyśmy tak jakby nic nigdy się nie stało. Po zjedzeniu rozeszłyśmy się. Po drodze zgłodniałam, musiałam się napić... krwi. Akurat obok przechodziła jakaś dziewczynka. Szarpnęłam ją za rękę i pociągnęłam do zaułku. Zaczęła krzyczeć, ale zakryłam jej usta odkrywając szyje. Wbiłam w nią swoje kły i zaczęłam pić. Kiedy skończyłam położyłam ją na ziemi, starłam z twarzy krople krwi i uciekłam.
- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłam!? - Skarciłam się w myślach.
Do domu weszłam przez okno do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko.
- Witaj w domu - Usłyszałam krzyk Krul - mojej "mamy" - Kyu! - Weszła do mnie do pokoju - Kyo, co się... Zaraz, zaraz - Zaczęła wąchać i podeszła do mnie - Czy ty piłaś ludzką krew?
- Byłam głodna a akurat przechodziła obok jakaś dziewczyna. Nie mogłam się powstrzymać - Wyżaliłam się jej.
- Spokojnie, zdarza się.
- Właśnie, że nie! Pierwszy raz się tak czułam. A co gorsza to sprawiało mi przyjemność.
- Nic nie mogę na to poradzić.
- Super.
- Dobra. Powiedz jak w szkole.
- Walczyłam ze znajomym.
- Znowu? Jak mu było? Yyy.... Laxus?
- Ta.
- Ty nigdy nie możesz się powstrzymać.
- Taka jestem.
- Ehh... Wstawaj i chodź na obiad - Powiedziała Krul wychodząc z mojego pokoju.
Wstałam i poszłam za nią. Usiadłam przy stole. I popatrzyłam na Scarlett, która jej pomagała. Uśmiechnęłam się.

W końcu napisałam. Tym razem rozdział ze strony Kyo. Jak dalej potoczą się sprawy?
Mam nadzieje, że się podobał i do zobaczenia. Sayonara.

piątek, 4 września 2015

Rozdział 3

- Nad jezioro? Po co? - Zastanawiał się Liberta.
- By dowiedzieć się o co chodzi w moim znamieniu - Poinformowałam go.
- Ale nad jeziorem? Co tam znajdziemy?
- Jest takie jezioro w Magnolii gdzie w dzieciństwie chodziłam z mamą i przyjaciółką. Ale nie za dużo pamiętam.
- No dobra, ale kiedy?
- Lepiej by jak najwcześniej.
- Dobra. To ja załatwię bilety.
- Ok. Ja zadzwonię do Kyo, by się nie martwiła.
Wzięłam telefon i połączyłam z Kyo.
- Halo? - Odezwał się głos w słuchawce.
- Kyo-chan. To ja, Meme.
- Memechi? Co tam?
- U mnie wszystko dobrze. Dzwonie do ciebie w pewnej sprawie.
- Coś się stało?
- Nie nic. Chce ci tylko powiedzieć, że wyjeżdżam i nie będzie mnie prze pewien czas.
- A gdzie jedziesz?
- Do Magnolii z Libertą.
- Z nim? Mmm... Będzie się działo.
- Nic się dziać nie będzie.
- No ok. A długo cie nie będzie?
- Nie wiem. Tydzień, może dwa.
- Coś jeszcze bo trochę się spieszę.
- Tylko tyle. A i jeszcze coś. Tylko się w nic nie wpakuj.
- Zobaczymy - I po tym się rozłączyła.
Podeszłam do Liberty.
- Ja się będę zbierać - Powiedziałam.
- Już idziesz?
- Tak.
- Poczekaj. Odprowadzę cie.
- Nie trzeba. Muszę jeszcze wstąpić do sklepu.
- Na pewno?
- Tak.
- Niech ci będzie.
Kiedy wyszłam z domu Liberty ruszyłam w stronę mieszkania i całodobowego. W sklepie kupiłam pierogi. Kiedy weszłam do domu, do garnka z wodą wrzuciłam pierogi. Poszłam do salonu. Pierwszą rzeczą mi się w oczy był to album ze zdjęciami. Siadłam na kanapie otwierając album. Znajdowały się 4 zdjęcia. Na jednym siedziałam z Mitsue w jeziorze. Bawiłyśmy się. Kolejne zdjęcia pokazywały domek i okolice. Parę stron dalej było zdjęcie, gdzie stałam z jakąś dziewczyną przed budynkiem.
- Fairy Tail? - Tak na nim pisało. Skądś kojarzyłam tą nazwę, ale nie wiedziałam z skąd.
Zamknęłam album i poszłam do kuchni. Próbowałam sobie przypomnieć. Ściągnęłam pierogi z palnika i odcedziłam je. Włączyłam telewizor i usiadłam przy stole. Włączyłam wiadomości. Mówili o porwaniu. Nagle zadzwonił telefon.
- Halo?
- Cześć Meme. To ja.
- Hej Liberta. Czy coś się stało?
- Nie. Chcę cię poinformować, że mam bilety.
- Już? To fajnie. A na kiedy?
- Jutro rano.
- Już jutro? No to żeś się pośpieszył.
- Źle, że jutro?
- Nie, nie. Nawet bardzo dobrze. Tylko nie spodziewałam się, że tak wcześnie się uda.
- To może spotkamy się jutro pod kawiarnią?
- O której?
- Hmm... Najlepiej o 7:00.
- Dobrze. No to do jutra.
- Bay, bay.
- Muszę się spakować - Powiedziałam chowając telefon.
Odłożyłam talerz do umywalki. Poszłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam walizkę i ubrania. Spakowałam wszystko co było potrzebne. Zniosłam ją na dół i położyłam przy drzwiach. W kuchni z lodówki wzięłam ser i wędlinę a z chlebaka 4 bułki. Kiedy zrobiłam, włożyłam je do plecaka podręcznego. Spakowałam też tabliczkę czekolady i 2 butelki wody. Była już 17:05. Nie wiedziałam co zrobić więc poszłam do salonu, włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę i położyłam się na kanapie. Po paru minutach zasnęłam. Obudziłam się chyba coś koło północy. Mozolnym krokiem poszłam do pokoju, powoli ściągając z siebie ubranie. Kiedy byłam już u siebie będąc w samej bieliźnie rzuciłam się na łóżko i po chwili zasnęłam.

Następnego Dnia

Obudziłam się około 5:00. Wstała przecierając oczy, kierując się do łazienki. Ściągnęłam bieliznę i włożyłam do pralki. Ustawiłam ciepłą wodę. Zrelaksowałam się. Po kąpieli zeszłam do kuchni. Z lodówki wyciągnęłam karton mleka a z szafki miskę i płatki. Składniki dałam do miski i poszłam do salonu. W telewizji włączyłam "Aukcje w ciemno". Przygotowałam zajęło mi około godzinę. Po powrocie do pokoju ubrałam bluzkę bez ramiączek, spódniczkę, podkolanówki i czarne buty. Do pociągu zostało około półtorej godziny. Pewien czas spędziłam przed telewizorem. Kiedy na zegarze wybiła 6:40 wyłączyłam wszystko w domu i wyszłam. Po 20 minutach byłam już na miejscu. W tym samym momencie przyszedł Liberta.
- Hej - Powiedziałam.
- O. Cześć - Przywitał się.
- To... o której mamy pociąg?
- Za piętnaście minut.
- To co idziemy? Powinniśmy zdążyć.
- Dobra.
Wzięłam go za rękę i poszliśmy na pociąg. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na wolnych miejscach.
Po paru minutach usłyszeliśmy komunikat:
Pasażerowie, którzy jadą do Magnolii, proszeni są podejść na peron nr. 5.
Powtarzam. Pasażerowie, którzy jadą do Magnolii, proszeni są podejść na peron nr. 5."
Wstałam i popatrzyłam na numer. Na szczęście byliśmy na dobrym peronie. Nagle usłyszeliśmy gwizd. Liberta wstał, ciągnąc za sobą nasze bagaże. Kiedy pociąg się zatrzymał, a konduktor sprawdził bilety usiedliśmy koło okna. W pociągu siedziało około 20 osób. 
- Droga do Magnolii trwa jakieś 5 godzin - Powiedziałam.
- Mamy więcej czasu dla siebie - Uśmiechnął się blondyn.
- No, tak - Zarumieniłam się - Przypomniałam sobie, że wzięłam karty do gry.
- To co, gramy?
- Hai.
Rozdałam karty i zaczęliśmy grać. Siedzieliśmy, gadaliśmy, jedliśmy i tak zeszło 5 godzin. Magnolia kompletnie różniła się od Tokyo.
- Tu nie ma zasięgu! - Krzyknął Liberta.
- To dobrze. Ja i tak nie wzięłam telefonu - Uśmiechnęłam się
- Ehh... Dobra, gdzie jest ten domek?
- Yyy... W tą stronę - Pokazałam w las.
I miałam rację W  środku lasu było jezioro a niedaleko niego domek w stylu japońskim.
- Myślałam, że nikt w nim nie mieszka - Powiedział - Jest bardzo zadbany.
- Ja też. Dobra chodźmy zobaczyć.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- M-mi... - Nie mogłam nic powiedzieć a z oczu zaczęły mi płynąć łzy.
Na ziemi siedziała fioletowłosa dziewczyna. Kiedy odwróciła się uśmiechnęła się do mnie i wstała.

czwartek, 3 września 2015

Historia Kyo i Saku

Kiedy Kyo w przedszkolu złamała palec koledze wszyscy zaczęli się jej bać i takie utrzymała motto aż do dzisiaj. Pewnego dnia na podwórku zobaczyła trójkę chłopaków znęcających się nad dziewczynką. Zbiła chłopaków i pomogła jej. Dziewczynka nazywała się Sakura Rosei. Zaprzyjaźniła się z Kyo. Wtedy Kyo obiecała jej, że "będzie jej bronić". Spotykały się tylko na podwórku, aż do podstawówki. Chodziły razem do klasy. Zaprzyjaźniły się także z Meme Ryuu. Były razem w gimnazjum i teraz w liceum. Kyo ukrywała swoją moc, ponieważ wolała jej nie pokazywać, aż do czasu, kiedy Meme odkryła swoją moc. Przez magie przyciągnęła do siebie także dużo kłopotów. Jakie przygody im się przytrafiają? W jakie kłopoty się wpakują? 

środa, 2 września 2015

Krótkie Info!

Ohayo! W związku z tym, iż szkoła się rozpoczęła  rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, chociaż postaram się zamieszczać tak jak mówiłam czyli co miesiąc. No to tyle chciałam powiedzieć. Sayonara!
Ps. Za niedługo pojawi się 3 rozdział ;).