Magnolia. Miasto magii. Kiedy doszliśmy na miasto pierwsze co rzuciło mi się na oczy to była kawiarnia. W gablotach były przepiękne ciasta. Już wyobrażałam sobie jak dostaje takie ciastko na urodziny.
- Nie rozmarzaj mi się tu - Piękne marzenia przerwała Mitsue, uderzając mnie w głowę.
- Zła Mitti - Powiedziałam, masując obolałe miejsce.
- Mitti? Fajne przezwisko. Podoba mi się - Uśmiechnęła się.
Ruszyliśmy w górę. Dookoła było pełno sklepów. Kawiarnie tudzież księgarnie. Nagle zauważyłam tłum ludzi. Mitti i Liberta przeszli obok, ale ja się zatrzymałam. To była jakaś bójka. Podeszłam bliżej i prześlizgnęłam się przez tłum.
- Debilu! To bolało! - Krzyknął jeden z nich. Był w połowie nagi.
- Bo miało! - Krzyknął drugi. Kącikiem oka zauważyłam, że ma różowe włosy. Po chwili chłopak odsuwając się do tyłu, wpadł na mnie.
- Przepraszam - Powiedział i popatrzył na mnie - Zaraz, czy my się...
- Hmm?
- Nie ważne.. Musiałem cię z kimś pomylić. Jeszcze raz przeprasza i do widzenia - Rzucił się na "zboczeńca".
Wyszłam z tłumu zamyślona.
- Memechi! - Krzyknęła nieopodal Mitti - Tutaj jesteś. Szukaliśmy cię.
- Wybaczcie. Zamyśliłam się i zatrzymałam na chwile.
- Nie rób tak nigdy więcej - Liberta chwycił mnie za rękę.
- Dobrze, dobrze.
Ruszyliśmy dalej. Jakieś 10 minut później byliśmy na miejscu.
- Jesteśmy - Krzyknęła Mitti.
Byliśmy przed budynkiem. Nazywał się Fairy Tail. Od razu przypomniało mi się zdjęcie z albumu.
- Chyba... już tu kiedyś byłam - Powiedziałam.
- No ba! W dzieciństwie ciągle tu przychodziłaś.
- Serio? Nie pamiętam za wiele ale coś kojarzę.
- To co, wchodzimy.
- Do środka? Po co?
- Członkowie gildii cię znają, Kiedy 12 lat temu wyjechałaś bez słowa większość cię szukała. Ale kiedy powiedziałam im, że wyjechałaś zasmucili się i tak żyją aż do dzisiaj.
- Nie wiedziałam.
- Najbardziej tęskniła za tobą Namida. To ty jej pokazałaś Fairy Tail.
- To pewnie była ta dziewczynka ze zdjęcia - Pomyślałam sobie - Ale zanim tam wejdziemy, opowiedz mi o tym.- W skrócie jedna z najsilniejszych gildii albo nawet najsilniejsza gildia magów.
- Magów? Czyli wszyscy są tacy jak ja?
- No nie do końca. Każdy ma swoją moc. Niektórzy posługują się lodem inni ogniem, a kto inny kartami.
- Mitsue? - Zapytał sie Liberta - To jest to prawdziwe Fairy Tail?
- Tak.
- Super. Zawsze chciałem ich poznać. Oglądałem Turniej Magiczny i to było coś.
- Mam tylko nadzieje, że Memechi przypomni sobie swoje dzieciństwo - Szepnęła Mitti do Liberty - Dobra Meme, Idziemy.
Fioleto-włosa podeszła do wielkich drzwi i otworzyła je. W mgnieniu oka stanęłam za nią.
- Witam wszystkich! - Krzyknęła.
- Mitsue-san. To pani - Powiedziała mała niebiesko-włosa dziewczynka.
- Dawno cię nie widziałam - Podeszła do niej piękna biało-włosa.
- Mira, jak zawsze miła i piękna - Dziewczyna popatrzyła za ramię Mitti i spojrzała na mnie.
- A kto tu się chowa? Zaraz czy ty...
- Tak Mira. To Memechi - Mitti przesunęła się na bok.
- C-cześć - Pomachałam ręką.
- Michi. To naprawdę ty. Jak ty wyrosłaś - Przytuliła mnie.
- Tylko jest mały problem.
- Problem? Jaki? - Powiedziała białowłosa.
- Memechi nic nie pamięta - Oznajmiła Mitti.
- Serio? - Mira chwyciła mnie za ramiona - Nawet wyglądasz jakbyś nie wiedziała co się dzieje. Nie pamiętasz nas?
- N-nie - Wydukałam.
Mira podeszła do Mitti i o czymś rozmawiały. Zaczęłam się rozglądać po całym budynku. Każdy coś robił. Jedni rozmawiali, inni śmiali, bawili się. Mój wzrok poprowadził na godło gildii. Nagle przed oczami przeleciało całe moje życie wraz z tym, którego nie pamiętałam. Poczułam silny ból głowy i zemdlałam.
Przebudziłam się. Z tego co widziałam przez okno było coś koło popołudnia. Leżałam w łóżku. Pomieszczenie wyglądało jak mały szpital. Obok mnie leżała czarnowłosa dziewczyna. Spała.
- N-Namida - Szepnęłam.
Powoli wstałam i podeszłam do drzwi. Kiedy chwyciłam za klamkę zatrzymałam się. Olśniło mnie, że wszystko pamiętam. Wiem gdzie jestem i jak się wszyscy nazywają. Szeroko uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Przed drzwiami stała Mira.
- O. Michi. Widzę, że się obudziłaś - Powiedziała, gdy mnie zobaczyła.
- Mira-chan - Rzuciłam się jej na szyję.
- No już... Zaraz czy ty powiedziałaś moje imię? - Zdziwiła się.
- Wszystko pamiętam! Naprawdę wszystko - Ucieszyłam się.
- Niesamowite. Ale jak?
- Przed tym jak zemdlałam przed moimi oczami przeleciało całe moje życie.
- Super. Namida jeszcze śpi?
- Tak.
- Lepiej jej nie budzić, bo dopiero co wróciła z misji.
- Rozumiem.
Wyszłyśmy z pomieszczenie. Kiedy weszłam do głównego pomieszczenia gildii uśmiechnięta podeszłam do barku.
- Co ci podać? - Powiedziała dziewczyna o krótkich, białych włosach.
- Wody.
- Hai! Cieszę się, że wróciłaś.
- Ja też.
- Mitsue mówiła, że mieszkałaś w Tokyo. Będziesz tam wracać?
- Nie wiem. Moje dwie przyjaciółki tam zostały. Nie chcę by się martwiły i pewnie kiedyś tam wrócę.
- Szkoda.
Wzięłam szklankę i jednym duszkiem wypiłam całą wodę. Po chwili wstałam i siadłam przy stoliku. Położyłam głowę na stole. Zauważyłam, że Liberty i Mitti nie ma w gildii. Nagle z hukiem drzwi otworzyły się.
- Wróciłem - Ktoś krzyknął.
- A było tak spokojnie - Powiedział Max.
Leżąc popatrzyłam na główne wejście. Stał tam różowo-włosy chłopak a za nim pół nagi niebiesko-włosy.
- Zaraz, zaraz - Szybko wstałam, uderzając rękami o stół - Ja was dziś widziałam! - Krzyknęłam.
- To ty! - Natsu podbiegł do mnie - To na ciebie rano wpadłem. Wiedziałem, że kogoś mi przypominasz ale kogo?
- Meme - Powiedziałam.
- Co? - Zdziwił się Natsu.
- Echh... To ja Meme.
- No tak. Przecież to ty Meme. Kopę lat.
- Też się ciesze, że cię widzę.
Usiadłam przy stole i po chwili Gray też przyszedł. Gadaliśmy tak do wieczora. Po rozmowie, gdy miałam już wychodzić z gildii, podeszła do mnie Levy.
- Michi - Powiedziała - Masz gdzie spać?
- Tak. Narazie nocuje u Mitsue a co?
- Pomyślałam. że możemy zrobić piżama party.
- To dobry pomysł.
- Naprawdę?
- Serio. Muszę tylko powiedzieć Mitti, że dziś u niej nie nocuje.
- Dobrze. To spotkajmy się przy fontannie w rynku około 19:00.
- Dobrze - Pomachałam jej i wyszłam z gildii.
Do domu Mitti doszłam bardzo szybko. Kiedy weszłam do domu Mitsue rzuciła mi się na szyje.
- Memechi! W końcu wróciłaś. Wiesz jak się wystraszyłam kiedy zemdlałaś.
- Zakręciło mi się tylko w głowie.
- Gdyby Liberta cię nie złapał, zraniłabyś się.
- Spokojnie. A właśnie, dzisiaj idę spać do koleżanki.
- To nawet dobrze - Mitti nagle spoważniała - Założyłam się o coś z Libertą i potrzebujemy spokoju w nocy.
- No dobrze. A mam się bać?
- Nie musisz. Wszystko będzie pod kontrolą.
- Dobra. Ja idę się pakować.
Kiedy weszłam do pokoju, do torby spakowałam piżamę. Mitsue dała mi jeszcze ręcznie robione dango i powiedziała bym poczęstowała dziewczyny. Około 18:40 wyszłam z domu. Doszłam do fontanny o wyznaoczej godzinie. Levy już czekała.
Podoba mi się i czekam ba więcej
OdpowiedzUsuń